Budynek jest charakterystycznym elementem placu Marii Skłodowskiej-Curie. Fot. Ł. Gdak
Neorenesansowa bryła wyróżnia się wieżyczką zakończoną hełmem. Fot. Biblioteka Uniwersytecka UAM
Obecnie w budynku mieści się rektorat Politechniki Poznańskiej. Fot. Ł. Gdak

Dawna Królewska Szkoła Budowy Maszyn - Panie inżynierze!

Nad placem Marii Skłodowskiej-Curie, dawniej noszącym imię Gotthilfa Bergera, wznosi się charakterystyczny budynek o skomplikowanej bryle, z wieżyczką zwieńczoną widocznym z wielu punktów miasta hełmem. To dzisiejszy rektorat Politechniki Poznańskiej, dawniej mieszczący Królewską Wyższą Szkołę Budowy Maszyn. Gmach zbudowano według pomysłu ówczesnego architekta miejskiego Heinricha Grüdera między 1904 a 1907 rokiem. Neorenesansowa bryła stanowiła ważny element w powstającej wówczas historyzującej obudowie Rynku Wildeckiego. W szkolnych salach przez lata kształcono fachowców od maszyn. Po odzyskaniu niepodległości przymiotnik „Królewska” zmieniono na „Państwowa”. Po II wojnie reaktywowano ją jako Szkołę Inżynierską, z której tradycji czerpie dzisiejsza Politechnika Poznańska.

Pamięć żydowskich ofiar przywołuje pomnik z 1983 roku, znajdujący się na Skwerze Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Fot. Wikimedia Commons/mos810

Dawny Stadion Miejski – Obóz pracy przymusowej dla Żydów

W następstwie zajęcia ziem polskich przez nazistowskie Niemcy w czasie II wojny światowej uruchomiona została polityka terroru wobec ludności żydowskiej. Ponieważ Poznań wcielono do Rzeszy, miejscowych Żydów deportowano do Generalnego Gubernatorstwa. W latach 1941-1943 w mieście i wokół niego funkcjonowało kilkadziesiąt obozów i podobozów pracy przymusowej dla więźniów żydowskich, pochodzących głównie z tzw. Kraju Warty, z których uczyniono źródło niewolniczej siły roboczej. Ważną rolę w tym systemie odgrywał obóz utworzony na Stadionie Miejskim przy ulicy Dolna Wilda. Osadzono w nim około 1000 więźniów wykorzystywanych przez prywatne niemieckie firmy, które realizowały w Poznaniu inwestycje budowlane. Wyniszczająca praca, egzekucje, choroby i głód pochłonęły życie wielu więźniów. Mieszkańcy Wildy byli mimowolnymi świadkami tej tragedii. Niektórzy z nich, mieszkający w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu, z narażeniem życia przekazywali do obozu jedzenie. Dziś pamięć żydowskich ofiar przywołuje pomnik z 1983 roku, znajdujący się na Skwerze Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Kamień z którego wykonano monument pochodzi z zamku cesarskiego, z którego naziści planowali uczynić rezydencję Adolfa Hitlera.

Budynek wildeckiej elektrowni pochodzi z 1895 roku. Fot. Fundacja SPOT
Zapewnienie mieszkańcom dostępu do prądu umożliwiło szybki rozwój Wildy. Fot. Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków
W latach międzywojennych w budynku elektrowni mieściło się wiele zakładów i instytucji. Fot. Muzeum Historii Miasta Poznania

Elektrownia Wildecka - energetyczne miejsce spot.kań

Jeżyce, Łazarz i Wilda w przeddzień włączenia w granice Poznania żywotnie interesowały się budową nowoczesnej infrastruktury zapewniającej mieszkańcom dostęp do podstawowych mediów. Kluczową kwestią poprawiającą jakość życia była elektryfikacja domostw. Pomysł budowy na Wildzie gminnej elektrowni zrealizowano w 1895 roku. Przy dzisiejszej ulicy Dolna Wilda stanął utrzymany w stylu arkadowym ceglany obiekt zaopatrujący gminę w energię elektryczną. Funkcję tę pełnił do 1910 roku, gdy w miejskiej elektrowni na Grobli uruchomiono nową kotłownię zdolną zaspokajać potrzeby energetyczne przedmieść. Przez niemal wiek budynek służył różnym celom – produkowano w nim m.in. sery, wyroby tytoniowe i zapalniki do silników spalinowych. W związku z kryzysem społeczno-gospodarczym w drugiej połowie lat 30. XX wieku urządzono tu schronisko dla bezdomnych. W początkach XXI wieku po kapitalnym remoncie obiekt przekształcono w restaurację, miejsce kultury i concept store, siedzibę Fundacji SPOT.

Zabudowania ulicy Hutniczej powstały u progu XX wieku. Fot. Ł. Gdak
Osiedle atmosferą przypomina zabudowę angielskich dzielnic robotniczych. Fot. Ł. Gdak

Hutnicza - "angielska" osada robotnicza

Dynamiczny rozwój Wildy u progu XX wieku związany był m.in. z rozbudową przemysłu i infrastruktury kolejowej. By zapewnić sobie godne warunki zamieszkania, możliwie blisko miejsca pracy, kolejarze powołali do życia pierwszą w Poznaniu spółdzielnię mieszkaniową – Towarzystwo Oszczędnościowo-Budowlane (Spar- und Bauverein). Krótko przed I wojną podjęło się ono dużej inwestycji na obszarze południowej Wildy. Wzdłuż obecnej ulicy 28 Czerwca 1956 roku zbudowano długi blok mieszkalny z otwartymi, arkadowymi bramami. Za nim, przy ulicy Hutniczej, ukryły się szeregi niewielkich, ciekawie zaprojektowanych domków z surowej cegły, ustawionych przy krętych wewnętrznych uliczkach. Wytworzony w ten sposób klimat przypominać może atmosferę któregoś z angielskich miast przemysłowych. Niestety dalszy rozwój malowniczego osiedla przerwał wybuch I wojny światowej.

Osiedle powstało w ramach przygotowań miasta do PeWuKi. Fot. Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków
Idea budowy kompleksu zaczerpnięta została z najlepszych wzorów europejskich. Fot. Muzeum Historii Miasta Poznania
Na dziedzińcu kompleksu planowano urządzić m.in. plac zabaw i teren zielone. Fot. Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków
Projektantem osiedla był architekt Władysław Czarnecki. Fot. Ł. Gdak

Kolonia na Wspólnej - największe podwórze Europy

W latach 20. XX wieku Poznań przygotowywał się do PeWuKi – wystawy prezentującej osiągnięcia pierwszej dekady niepodległej Polski. Warunki życia miejskiego robotnika znacznie odbiegały jednak od przedstawianego wówczas publicznie obrazu sukcesu. Na długo przed wystawą zdecydowano o wyburzeniu znajdujących się w jej bliskości „ruder” i zbudowaniu dla ich lokatorów nowych mieszkań na Wildzie. Architekt Władysław Czarnecki podszedł do zadania z rozmachem: między ulicami Tokarską, Wspólną a Rolną powstało śmiało zaplanowane, inspirowane wzorcami wiedeńskimi największe w mieście osiedle robotnicze. Mieszkania wyposażone były w kuchnię i toaletę, co nie było wówczas oczywiste. Na dziedzińcu kompleksu stanąć miały budynki mieszczące wspólną pralnię, czytelnię i ochronkę dla dzieci. Planowano także plac zabaw i teren zielony. Tych ostatnich planów nie zrealizowano, ale za to kolonia poszczycić się może niemal hektarowym podwórzem, uchodzącym za największe w Europie.

Zajezdnię tramwajową na Wildzie otwarto w 1948 roku. Fot. Ł. Gdak
Historia tramwajów na Madalinie trwała ponad 60 lat. Fot. Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków
Dawna zajezdnia pełni obecnie funkcje kulturalne. Fot. Biuro miejskiego Konserwatora Zabytków

Madalina - kulturalna bimba

Po II wojnie światowej w Poznaniu „do roboty” dojeżdżało się zwykle tramwajem, trolejbusem albo rowerem, niezależnie czy było się robotnikiem, majstrem czy profesorem. Na Wildzie linie tramwajowe istniały już od dawna, ale wzrost natężenia ruchu, związany m.in. z rozwojem fabryk i zakładów przemysłowych, spowodował konieczność rozbudowy infrastruktury. W 1948 roku przy ulicy Madalińskiego otwarto zajezdnię tramwajową. Przez przeszło 60 lat okolicznych mieszkańców budził dźwięk wyjeżdżających na trasy tramwajów. Nocowały tu m.in. popularne w Poznaniu „holendry” i „helmuty”. Po zamknięciu bazy zaplanowano zaaranżowanie terenu na potrzeby kultury – co roku odbywa się tu cykl wydarzeń pt. Lato na Madalinie, planowane jest też stworzenie Muzeum Komunikacji.

Potoczne określenie „Hermanka” wzięło się od nazwy spółki „Hermannmühlen”. Fot. Muzeum Historii Miasta Poznania
Zakład przez lata zaopatrywał mieszkańców Wildy w mąkę i chleb. Fot. Ł. Gdak

Młyn Hermanka - po mąkę i chleb

Będąca jeszcze poza granicami Poznania, ale szybko rozwijająca się Wilda stała się łakomym kąskiem dla różnej maści inwestorów. U progu ery przemysłowej rosło bowiem zapotrzebowanie na produkcję coraz większej ilości żywności. Pod koniec XIX wieku przy dzisiejszej ulicy Fabrycznej z inicjatywy Abrahama Rotholtza i Isidora Lewina wzniesiono potężny młyn. Wskutek przekształceń własnościowych trafił on do spółki „Hermannmühlen” – stąd powszechnie zaczęto nazywać go „Hermanką”. Zawiadujący również młynem w podswarzędzkim Zielińcu właściciele stali się poważnymi graczami na rynku. Sam zakład działał przez długie lata, jeszcze po II wojnie zaopatrując mieszkańców Poznania w mąkę. Dziś młyn jest nieczynny i częściowo zniszczony w wyniku pożaru. Z kompleksu zachował się budynek główny. Reprezentuje on cechy nieco już staromodnego pod koniec XIX wieku stylu arkadowego. Pozostaje jednak świadectwem klasy architektonicznej, jaką cechowała się ówczesna zabudowa przemysłowa Wildy.

Niezwykła forma budowli nawiązuje to architektury renesansu. Fot. Ł. Gdak

Stacja Transformatorowa - przemysłowy renesans

Architektura techniczna Wildy nieraz potrafi zaskoczyć swoim estetycznym wyrafinowaniem. W bezpośrednim sąsiedztwie Zakładów HCP przechodnie mogą natknąć się na budyneczek przypominający niewielki zamek. To stacja transformatorowa SN/nn, która niegdyś zasilała pobliskie zakłady i budynki mieszkalne. Budowla powstała w 1926 lub 1927 roku, a niezwykłą formę, nawiązującą do rezydencjonalnej architektury renesansu, nadał jej Stanisław Kirkin, architekt i urbanista projektujący wiele obiektów użyteczności publicznej w przedwojennym Poznaniu. To jeden z ciekawszych przykładów maskowania nowoczesnych konstrukcji technicznych historyzującą szatą stylową.

Pamiątką po mszy papieskiej jest krzyż, element ołtarza polowego. Fot. Ł. Gdak
Wierni przynieśli ze sobą na mszę miniatury Poznańskich Krzyży. Fot. W. Wieczorek

Ulica Różana – Na wildeckim bruku

W drugiej połowie XIX wieku Wilda w szybkim tempie przeobrażała się z gminy o charakterze wiejskim w intensywnie zabudowujące się przedmieście. Niegdysiejsze pola uprawne i łąki zamieniały się w kwartały zabudowy. Najpierw jednak, zgodnie z praktyką dobrego planowania, wytyczano siatkę ulic, która tworzyła niezbędne ramy dla organizacji przestrzeni. Początkowo ulice miały nawierzchnię gruntową i nie różniły się zbytnio od dróg wiejskich. Z czasem, w miarę rozwoju infrastruktury, na Wildzie wprowadzono kamienny bruk, który przez dekady zapewniał mieszkańcom trwałość i komfort użytkowania. W XX wieku ten typ nawierzchni zaczął być jednak stopniowo wypierany przez asfalt, którym nieraz po prostu zalewano „przestarzałą” kostkę. Dziś nawierzchnia brukowa nadal zachowała się na części wildeckich ulic, co pozytywnie wpływa na estetykę dzielnicy. Wyróżnia się pod tym względem ulica Różana, do której budowy użyto nie kamienia, lecz cegły klinkierowej. To stosunkowo rzadkie w Poznaniu rozwiązanie przywodzi na myśl nawierzchnię ulic któregoś z miast holenderskich, w których do dziś jest bardzo popularne.

Właścicielem willi był Bruno Herman. Fot. Ł. Gdak
Mimo upływu czasu, w willi można jeszcze dostrzec elementy jej dawnej świetności. Fot. Ł. Gdak

Willa Brunona Hermanna - Wilda fabrykancka

Nim na Wildzie pojawił się „Ceglorz”, na jego późniejszych terenach swoje przedsięwzięcia rozwijali lokalni fabrykanci. Jednym z nich był Bruno Hermann, który pod koniec XIX wieku zainwestował w zakład obróbki i handlu drewnem. Jednocześnie, co nie było częstą praktyką w Poznaniu i okolicy, wybudował po sąsiedzku dom, z którego mógł doglądać swego interesu. O Hermannie nie wiadomo zbyt wiele. Raczej nie należał on do osób nadmiernie skromnych: swą willę przyodział w zdobny „francuski” kostium. Pałacyk charakteryzuje się wymyślną formą, licznymi detalami, a jeden z jego dwóch narożników zwieńczony jest hełmem. Tak ozdobiona wieżyczka górowała nad okolicą, jasno dając do zrozumienia, kto jest właścicielem. Zapewne niejeden wildzianin w dzieciństwie miał okazję zapoznać się z wnętrzami pałacyku, przez lata pełnił on bowiem funkcję zakładowego przedszkola zakładów HCP.